REKLAMA

Krótka historia pewnego transferu

Qbas - Wiadomość archiwalna

Bardzo chciałem napisać coś wreszcie pozytywnego o Legii. Wygrana w niezłym stylu z Zagłębiem Lubin i już w nieco gorszym z Widzewem oraz nadchodzące Święta Wielkanocne nastrajały optymistycznie. W międzyczasie pojawiła się jednak ponura sprawa, której nie sposób zbyć milczeniem.

We wtorek portale internetowe obiegła informacja: Osei nie zagra w Legii! Oficjalne stanowisko klubu w sprawie było jak zwykle lakoniczne i brzmiało następująco: - Zdając sobie sprawę, że jest to zawodnik niepełnoletni, zwróciliśmy się do FIFA o zajęcie stanowiska, czy taki piłkarz będzie mógł zostać zatwierdzony do gry. Wczoraj dostaliśmy odpowiedź negatywną i w związku z tym, Osei nie będzie występował w naszych barwach.
Ja natomiast wciąż nie wierzę, że te słowa naprawdę padły. Czy ludzie odpowiedzialni za Legię naprawdę są kompletnymi ignorantami? A może wydawało im się, że znają luki w przepisach FIFA, o których my – maluczcy – nie wiemy? Czy to tylko sen wariata i tak naprawdę to wszystko nie miało miejsca?

Przypomnijmy sobie historię całego zamieszania. W styczniu na pierwsze z hiszpańskich zgrupowań miał dotrzeć wraz z innymi testowanymi piłkarzami młodziutki gwiazdor ghańskiej piłki Ransford Osei. Ów ponoć genialny 17-latek pokazał się całemu światu podczas Mistrzostw Świata U-17 w Korei Południowej. Odniósł tam podwójny sukces: ze swoją reprezentacją zajął 4. miejsce, a sam został wicekrólem strzelców. Po turnieju znalazł się na liście FIFA 50 najzdolniejszych młodych piłkarzy świata. Zaczęły się nim interesować wielkie kluby, zwłaszcza brytyjskie. Podobno sieć na Ransforda zarzucili skauci z Manchesteru (City i United) i Londynu (Tottenham, Chelsea, Arsenal). Jednak klub Kessben FC, którego Osei jest wychowankiem, za swą perełkę zażądał aż 4 milionów dolarów i sprawa jego przejścia na Wyspy upadła (przynajmniej na razie).

Tu pojawia się pierwsza wątpliwość. Co u licha w tym towarzystwie robi Legia? Jeśli jest świetnym napastnikiem, to dlaczego możni piłkarskiego świata nie zdecydowali się już na zakup?
Czy aby rzeczywiście to taki diament jak go malują? Spekulacje nasiliły się po tym jak Ghańczyk nie pojawił się na zgrupowaniu. Potem miał być testowany na drugim, co również nie doszło do skutku. Wydawało się już, że sprawa ucichła, bowiem z Łazienkowskiej dobiegało jedynie cykanie świerszczy i to nie tylko w czasie meczów ligowych. I nagle, w ostatnim dniu transferowego okienka, wybuchła bomba! Legia na pół roku wypożyczyła Osei`a! Ale, że w naszym klubie nic nie może wyglądać normalnie, szybko pojawiły się problemy. Najpierw podobno paszportowe. Bajdurzono coś o ambasadzie w Nigerii i czasochłonnej procedurze uzyskania wizy pobytowej. Runda wiosenna trwała tymczasem w najlepsze, a sam trener Jan Urban raczył był wyrazić wątpliwość co do przydatności młokosa dla drużyny. To był jednak mały pikuś, bowiem wkrótce ktoś przytomny przypomniał sobie o przepisach FIFA dotyczących zatrudniania nieletnich piłkarzy.

W regulaminie dotyczącym statusu i transferów piłkarzy (Regulations on the Status and Transfer of Players 2008) w dziale VI – międzynarodowe transfery młodzików (Internationals transfers involving minors) stoi jak wół, że zawodników można kupować pod warunkiem, że już ukończyli 18 lat. FIFA zostawia jedynie trzy furtki umożliwiające zmianę klubu przez młodszych piłkarzy. Dwie z nich dotyczą graczy z Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego. To, jak wiadomo, nie dotyczy przypadku Osei`a. Tutaj w grę wchodziłby tylko art. 19 ust. 2a – zawodnik może przejść do zespołu w innym kraju, jeśli jego rodzice wcześniej przeprowadzili się do tego kraju z powodów niezwiązanych z piłką nożną. Czy coś wiadomo o wcześniejszych przenosinach do polski państwa Osei? Chyba nie, a w związku z tym pytam się: na jakiej podstawie chciano zatrudnić Ransforda? Na jakie luki prawne w statucie FIFA czy też przyjętą praktykę postępowania liczył Mirosław Trzeciak zapewniając, że wszystko będzie w porządku?! Być może naiwnie zakładam, że nie okłamywał nas w żywe oczy, jak to już miewał w zwyczaju (vide: transfer Grosickiego do FC Sion).

Jeśli nie doczekamy się wyjaśnień, a z doświadczenia wiemy, że tak będzie, możemy śmiało domniemywać tego, co wydaje się nieprawdopodobne: ta sprawa od początku była jednym wielkim nieporozumieniem i kompromitacją dyrektora sportowego. Wygląda na to, że nasi „menadżerowie” nie znają po prostu międzynarodowego prawa piłkarskiego! Bardzo chciałbym się mylić, ale wszystko na to wskazuje. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie znamy niuansów i nie wszystko w materii transferowej jest transparentne.
Mamy jednak prawo żądać wyjaśnień, nieco obszerniejszych niż te, które uzyskaliśmy. Wiem również, że najbogatsze kluby znajdują sposoby by przepisy FIFA naginać czy wręcz obchodzić. Mało ma to jednak wspólnego z etyką i takie praktyki należy surowo tępić. Jeżeli Legia chciała złamać prawo by pozyskać uzdolnionego zawodnika, to tym gorzej świadczy o Trzeciaku i jego świcie.

Ale czy jeszcze kogoś dziwi nieudolność i krętactwo rządzących Legią?

A na koniec: Wesołych Świąt dla legijnej rodziny!

P.S. Podziękowania dla Anitki za korektę i dla Pitra za pomoc w zbieraniu materiałów.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.